Nie żałuję honorowego członkostwa w Klubie Czerwonowłosych – rozmowa z Michałem Wiśniewskim

Michał Wiśniewski, lider zespołu Ich Troje, powraca z niesłychanie ciekawym materiałem. Płyta – „La Revolucion” – jest ukoronowaniem pozytywnych zmian artysty.

michal wisniewski z plyta

Jak sam powiedział w rozmowie: „Nie żałuję honorowego członkostwa w Klubie Czerwonowłosych, ale ten czas i ta odmiana są bynajmniej właściwe. Zawdzięczam je swojej żonie, muzyce i pasji.” O tym w rozmowie z Moniką Rebelak, redaktor naczelną portalu Obcasy.pl

W otoczeniu ekipy oraz producenta i wydawcy, rozmowę rozpoczynamy od krótkiej anegdoty podczas ustawiania rejestratora.

Czy wiesz, że Najsztub do niedawna używał kaset? – pyta Michał – I co z nimi robił?

– Nie wiem, nagrywał i kasował?… Czy kasety można jeszcze dostać? – Moja czwarta płyta była wydana jeszcze na kasecie.
Zapewne dla amatorów oldschoolowej techniki będzie to dobry fun. Porozmawiajmy zatem o płycie.

La Revolucion to rewolucja po francusku, czy hiszpańsku? Pod jakim względem?

– Wolałbym tak z hiszpańskiego, z ogniem. Generalnie, nie wiem, czy to jest też po francusku…

To dlaczego taki tytuł?

– Dlatego, żeby nie było „REWOLUCJA”.

Polacy będą łamali sobie język, czytając po francusku lub hiszpańsku!

– I bardzo dobrze, mamy za mało płyt i wierzę, że nie wszyscy będą chcieli ją kupi [z przymrużeniem oka]

To ile ich masz?

– Na pewno niewystarczająco, co się okazuje zawsze, gdy wydaję płytę!

Oby ta płyta również osiągnęła to maksimum tłoczenia.

– Dziękuję, chociaż pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. (śmiech).

Czyli rewolucja w samym sobie? Niepokorny już byłeś, romantyczny również?

– No przestań! Ja nadal taki jestem. Jednakże miała to być rewolucja pod kątem odejścia od rozpoznawalnego wszędzie wizerunku „pana z czerwonymi włosami”. Absolutnie go nie żałuję i nie wypisuję się z Klubu Czerwonowłosych, bo przecież jestem jego honorowym członkiem, ale…

Jest to metamorfoza tylko zewnętrzna?

– Absolutnie nie, towarzyszy jej przemiana wewnętrzna. Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć jedną ważną kwestię. Kiedy skończyłem czterdzieści lat, znalazłem się w bardzo nieciekawym położeniu. Zaczynając po raz czwarty życie od początku, nie potrafiłem wyartykułować zdania, co aktualnie czuję.

Kompletnie?

– Uwierz mi, że nie! Poprosiłem swoich przyjaciół, którzy mnie bardzo dobrze znają, aby mi w tym pomogli.

Rozumiem, że, mieli skonstruować słowa twojego myślenia?

– Tak właśnie. Chciałem uciec od żółci, która się ze mnie zaczęła wylewać. Pragnąłem zrobić coś prostego, ale nie prostackiego. Problem polegał na tym, że nie umiałem tego określić.

Jak brzmiało pierwsze zdanie, które usłyszałeś?

– Usłyszałem je od kolegi Sergia, mego towarzysza na wyścigach. Opowiedział mi anegdotę, którą zresztą umieściłem w teledysku singla. A brzmiała ona mniej więcej tak: Spotyka się wnuczek z dziadkiem. I wnuczek mówi: „Rzuciła mnie dziewczyna”. Dziadek odpowiada: „Zdarza się”. Dziecko na to: „Powiedz mi, jak to jest, że Ty z babcią przeżyliście wspólnie ponad 40 lat?” Staruszek odparł : „Widzisz, za moich czasów, jak coś się zepsuło to się naprawiało, a dzisiaj wyrzuca się i kupuje nowe!”. To podsumowanie bardzo mi się spodobało.

I jak przełożyłeś te słowa?

– Nic takiego nie zrobiłem, ale zacząłem obserwować ten pierwszy etap bycia z moją żoną, która decyduje się na pana nieradzącego sobie w życiu. Ona była konsekwentna. Mimo że żadnej z kobiet nie zostawiłem, to jednak zdaję sobie sprawę z tego, że byłem za to współodpowiedzialny.

Wina zawsze leży pośrodku?

– Tak, i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z trafności słów Sergia, że można naprawić!

I naprawiasz?

– Jeżeli coś się popsuje, to tak! Bo ścieramy się niczym dwa fronty. Góralka to nie jest taki łatwy cel!

Naprawdę góralki są tak silne i gwałtowne – jak się o nich mówi?

– Tak, ale to co mi się podoba, że moja Góralka nigdy nie rezygnuje! Bierze byka za rogi. Zapewne gdzieś, pod maską Żelaznej damy, jak ją nazywam, ukrywa się kobieta wrażliwa i delikatna…To właśnie od Dominiki usłyszałem kolejne ważne słowa. Powiedziała: „Zrealizowałeś się w pokerze i w lotnictwie. Odnalazłeś siebie też w rajdach, ale nie zapomnij, dzięki czemu tak naprawdę spełniłeś te wszystkie pasje!” A ja, otwierając usta cichutko, pytam: „Dzięki muzyce?” „Tak, wszystko to dzięki muzyce.” – odparła. To Dominika otworzyła mi oczy i włożyła w nie zapałki.

I nadal są otwarte?

– Wydaje mi się, że bardzo szeroko. Doprowadziła do tego, że suma sumarum poznałem mnóstwo sympatycznych ludzi. Wszyscy emanowali ciepłem i pozytywnym nastawieniem, aż się chciało pracować. Począwszy od producenta, przez Agatę, która zaśpiewała na płycie, po wytwórnię, której bardzo się chce i ma generalnie co robić i przyjęła mnie z otwartymi rękami. Podejście wszystkich tych ludzi dało mi porządnego kopa. Wojo Bąkiewicz zrealizował tę sesję, Kasia Michowska wystylizowała mnie. Wszyscy podeszli do mojej pracy z z wielką chęcią.

Media również są bardziej przychylne niż kiedyś?

– Przecież nie jesteś agresywnie nastawiona, moja Droga.

Nie atakuję bez powodu, poza tym nasza rozmowa ma na celu poznanie Ciebie, a nie szukanie taniej sensacji.

– Cieszy mnie to, ale wiem, że ataki będą. Wystąpiłem na Gali Faktu z przyjemnością, bo dzięki nim sprzedałem swoją pierwszą, solową płytę w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Więc należy powiedzieć „dziękuję”, bo „cesarzowi co cesarskie” i nawet, jeśli dziennik powróci do swej pracy niebawem, to zawsze podam rękę redaktorowi naczelnemu.
Jeżeli robię „kupę” na środku pokoju, to jasnym jest, że ktoś skomentuje: „Jesteś osobą publiczną, więc może nie powinieneś tego robić?”

Cóż, plotka jest plotką i żyje własnym, choć krótkim życiem.

– Nie wiem, czy akurat na tym mi zależy, nawet gdyby .. to Góralka mi na to nie pozwoli.

Na chwilę powróćmy jeszcze do płyty… Promujesz ją singlem „ Piosenka Jak Pocałunek” o dojrzałej miłości Izabeli Trojanowskiej i Witolda Dębickiego , dlaczego? Przecież to niemodne.

– Mam to gdzieś! Jako facet, który żeni się czwarty raz – nie mogę być ideałem z piosenki. Ten scenariusz napisało życie. Nie znaczy to, że nie dążymy do doskonałości, bo jeżeli zaprzestaniemy, to nic nie osiągniemy. Bardzo chciałbym, aby w życiu było tak jak w piosence.

Czy są już plany koncertowe przy promocji owej płyty?

– Tak. Przez ostatnie lata było więcej koncertów kameralnych, ale tłumaczę swoim fanom, że gdy siedzi się na tyłku i nic nie robi w tym kierunku, to koncertów nie będzie. Myślę, że teraz zrobiliśmy fajną płytę, więc mam nadzieję, że będą koncerty.

Oby były również biletowane?

– Też bym sobie tego życzył. Jeśli trafią się koncerty openerowe, darmowe to też zagramy, bo najważniejsi są fani. Troszkę pod tym względem polscy wykonawcy sami sobie na to zasłużyli, że zbyt chętnie chcieli promować się imprezach w tym stylu.

Wcześniejsze koncerty zespołu „Ich Troje” to spektakle muzyczne na dużą skalę z pirotechnicznymi efektami. Lubiłeś zaskakiwać, szokować, czarować teraz?

– Należałoby wypośrodkować i teraz wystąpić nago. A tak serio, to myślę, że płyta obroni się sama, bez dodatkowej szaleńczej oprawy.

Tania sensacja nie zadziała, czy uważasz, że jednak muzyka zwycięży?

– W tym przypadku sądzę, że właśnie tak będzie, bo to dobra płyta. Osoba słuchająca zespołu kiedyś, odnajdzie na niej dawne „Ich Troje” i również Michała Wiśniewskiego – wewnętrznie takiego, jakim był.

Kiedyś powiedziałeś: najpierw pieniądze, potem hobby? Czym jest zatem poker?

– Według Naczelnego Sądu Administracyjnego nie jest grą losową, a umiejętności na równi z szachami i brydżem. Jako założyciel Polskiego Związku Pokera walczę i będę walczył o to, aby udało się wytłumaczyć Państwu Polskiemu, że ten poker, w którego się gra – to poker turniejowy.

Nie porównujmy go z genialną rolą Janka Nowickiego w „Wielkim Szu”. Nie zastawiamy domów, samochody również nie są przepisywane, przy pokerze się nie pali. Nie wiem, skąd się wzięło powiedzenie, że „karta lubi dymek”. Nie ma rewolwerów na stołach.

To dlaczego jest to takie wciągające?

– Bo to niewypowiedziana walka o władzę, a ona uzależnia. Wymaga od nas sporych umiejętności psychologicznych, matematycznych i strategicznych. Musisz kontrolować i jednocześnie przewidywać Pochwalę się: Moja żona jest wicemistrzynią Polski. Na tysiąc dwustu graczy zdobyła drugie miejsce, co świadczy o tym, że te wszystkie umiejętności posiada. Ja wypadam trochę gorzej. Ważne, że Dominice się udało, że gra, lubi to i dzieli ze mną pasję.

Czy widzisz szansę na regulację formalno-prawną pokera sportowego w Polsce?

– Ustawa nie jest zmieniona, rodzi się zatem pytanie: czy ustawodawca się za to zabierze? Hmmm, generalnie jestem Don Kichotem odbijającym się od kolejnego wiatraka. Jest to nużące, ale będziemy czekać na rozwój wydarzeń. Poker i muzyka to jedno – i tu, i tu musisz stale walczyć.