Sebastian Olma wygrał 2. edycję Top Chefa. Zdobył 100 tys. złotych

Sebastian Olma z Bielska-Białej został zwycięzcą drugiej edycji programu „Top Chef”. Zacięta rywalizacja pomiędzy trzema finalistami trwała do końca, bo w szranki stanęli kucharze z dużym doświadczeniem i niebywałymi umiejętnościami. Ostatecznie szala zwycięstwa przechyliła się na stronę „autora najseksowniejszych talerzy i zabawnych porównań”. W starciu o 100 tysięcy złotych i tytuł najlepszego z najlepszych, Sebastian Olma pokonał Przemysława Błaszczyka i Adama Kowalewskiego. Już ruszyły castingi do trzeciej edycji programu, którą widzowie Polsatu będą mogli zobaczyć jesienią.

Po emocjonujących zmaganiach zwycięzcą 2. edycji programu „Top Chef” został 26-letni Sebastian Olma, nazywany przez jurorów „Don Juanem sztuki kulinarnej”.

– Niesamowity stres, emocje w końcówce tej dogrywki. Ona pokazała, że faktycznie spotkało się trzech zawodników na bardzo wysokim poziomie, bo nie oszukujmy się, ale dania były naprawdę z polotem. Każdy z nas ma inny styl i do końca nikt chyba nie wiedział jaki będzie werdykt – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Sebastian Olma, zwycięzca 2. edycji „Top Chef”

Faworytem tej edycji programu był Adam Kowalewski – „skromny kulinarny czarodziej” – który w finale zaserwował potrawy z kuchni molekularnej i zgarnął wiele pozytywnych opinii. Z kolei drugi finalista – Przemysław Błaszczyk – to według jury „ambitny samouk z misją”. Jurorzy niejednokrotnie doceniali kunszt i pomysłowość uczestników programu.

– Najtrudniejszy moment to jest podejmowanie decyzji, komu dać tę statuetkę i tytuł „Top Chefa”, bo jest tylko jedna, a to kusi i to nęci. Każdy z tych trzech chłopaków, którzy byli w finale ma swoją kulinarną indywidualność, każdy jest otwarty na nowe inspiracje. Oni przełamują stereotyp garkotłuka. Że tam gdzieś na zapleczu, gdzieś w piwnicy jakiś czarny lud, proletariat gotuje i wali te kotlety schabowe i tam miesza kapustę. Otwarci, kulturalni ludzie, którzy szukają inspiracji w wielu obszarach kulturowych. To są ludzie, którzy fascynują nas swoją wyobraźnią – mówi Maciej Nowak, krytyk kulinarny.

Sebastian Olma pracował jako kucharz w Restauracji Toma Aikensa w Londynie. To właśnie tam nauczył się przygotowywać „sexy food”. Zdobyte umiejętności z powodzeniem wykorzystał w kulinarnym show.

– Na przestrzeni całego programu, całej tej edycji wykazał się największym profesjonalizmem. Myślę, że on nigdy do końca nie poczuł, że jest w jakimś zagrożeniu. Ale to przygotowanie, pewność siebie, dała mu praca w Anglii i wiedział, co robi. Jest naprawdę mocny. To jest ryba pływająca w oceanie. Właśnie to jest środowisko, które on uwielbia. Poświęcił temu mnóstwo czasu, wysiłku, energii i zaryzykował też oczywiście wyjeżdżając. Ale widać po ruchach, po mentalności, po tym, czego się nauczył, jak podchodzi do gotowania. To jest też umiejętność słuchania swoich mistrzów – mówi Wojciech Modest Amaro, szef kuchni.

W jury programu zasiadali: Ewa Wachowicz, Wojciech Modest Amaro, Maciej Nowak oraz Joseph Seeletso. Do rywalizacji stanęło czternastu szefów kuchni, którzy musieli udowodnić, że zasługują na miano „Top Chefa”

– Najpiękniejszy jest finał. Ale też piękne są takie chwile, kiedy my widzimy, jak oni się zmieniają, jak się rozwijają, jak biorą sobie do serca, jak zupełnie innymi ludźmi wychodzą z tego programu, niezależnie, na którym etapie go opuszczają. Biorą do serca, do głowy wszystkie uwagi, patrzą, co robią koledzy, bo to też jest element rywalizacji i chcą być coraz lepsi, chcą dążyć do perfekcji. I to jest fajne, mają zaszczepiony ogromny bakcyl i chęć rozwijania się. Na pewno nie poprzestaną na tym – dodaje Wojciech Modest Amaro.

Pierwszą edycję kulinarnego show Polsatu wygrał Martin Gimenez Castro, który w lutym otworzył w Warszawie własną restaurację. Tymczasem już wystartowały castingi do 3 edycji programu, która trafi na antenę jesienią.